Będzie o czasoumilaczach niemowlęcych
Do tej pory J. w blogu pojawiał się jako jednostka mało mobilna do tego cierpiąca kolki, jest bez wątpienia najcichszy, o ile nic go nie boli, najprostszy w obsłudzę i najbardziej przytulaśny:)
Lampki choinkowe fascynowały go od kiedy je zobaczył na naszej choince czyli gdzieś w pierwszej dobie życia. Kiedy patrzył na światełka od razu się uspokajał...
Święta się skończyły, a dziadkowie przywieźli Szarańczy parasole i w ten oto sposób powstał drugi czasoumilacz dla J. Najpierw na zmianę z Szrańcza machaliśmy tymi parasolami nad główką J. kiedy tylko ten miał ochote patrzeć. Później przyszło mi do głowy, że można ten parasol powiesić na żyrandolu... i że jeśli będzie długi sznurek to jak się zakręci w jedną stronę to później się będzie długo samo odkręcać...
A później w trakcie porządków wpadły mi w ręce lampki choinkowe które zabłąkały się w drodze do piwnicy. I tak powstał trzeci czasoumilacz- hit nad hity dla całej trójki.
To bardzo dobra zabawa stymulująca dla dzieci z wadą wzroku.
Czasoumilacz pierwsza klasa! Muszę zapamiętać na przyszłość ;)
OdpowiedzUsuńGenialny czasoumilacz! Nie wpadłabym na takie rozwiązanie!
OdpowiedzUsuń