Zrobiłam gluta mysłałam że będzie fantastyczna zabawa, że Szarańcz się rzuci, z radosnym okrzykiem na ustach, a kuchnia będzie do generalnego remontu, albo chociaż gruntownego sprzątania.
Tymczasem moje dzieci poprzyglądały się najpierw z zainteresowaniem, umoczyły palec z wyraźną niechęcią, po czym poleciały go umyć. Wróciły i oznajmiły, że one takiej zabawy nie chcą :)
Tak, tak oczywiście musiałą powstać tęcza. |
Później udało mi się przekonać Tygrysa do zabawy w wyławianie fasolek z burej masy, Szarańcza natomiast przekoanałam do wrzucania fasolek i jakoś to szło :) Całość zabawy trawała może 30 min. Przerywana była licznymi myciami rąk. Ogólnie rzecz biorąc szału nie było.
Glut jest wielorazowy, można go przechowywać w foliowym woreczku.
Można też gluta kupić w sklepie bądż na allegro pod hasłem plazma.
Przepis na gluta:
1 duże opakowanie lejącego się kleju i pół szklanki wody oraz barwnik
mieszamy w jednej misce. W drugiej w 1/4 szklanki wody rozpuszczamy boraks (płaska łyżeczka). Łączymy składniki i gotowe. W moim glucie w jednej z przygotowanych porcji były jeszcze drobinki brokatu które fascynowały dzieciaki, ale tylko wizualnie.
Mój wyszedł troszkę za bardzo lejący, dałam za dużo wody powinien wyjść taki:
żródło: http://www.scoop.it/t/parent-autrement-a-tahiti |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz