A w taki oto sposób spędzamy leniwe majowe popołudnia, kiedy szaro i pada i nikomu nic sie nie chce.
Zabawie nie było końca- dobre 60 min. na zmianę próbowai trafić piłkami w otwory. Piłki mieliśmy różnej wielkości.
Na początku Jeden Szarańcz siedział z jednej strony kartonu a drugi z dugiej i podawali piłki do siebie.
Później oparliśmy karton o stół i była wyznaczona kolejność. I musze przyznać że mój narwany dwulatek dawał radę czekać na swoją kolejkę- z trudem, ale dawał :)
Podoba mi się :-), już wiem co zrobię z kartonami walającymi się na strychu!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jeden pomysł na karton, juz nawet zrobiony czeka tylko na troszke brzydszej pogody i hasło dzieciarni "zróbmy jakąś zabawę!"
Usuń