piątek, 17 maja 2013

Wyprawy małe i duże.

Wychodzimy zazwyczaj tak:
Wszyscy ubrani
J. sie zarzygał- rozbieram- przebieram, ubieram ponownie i w wózek i... Szarańcz zrobił kupę w pieluche- rozbieram, płucze pod kranem, ubieram i w drogę... już nawet doszłam do drzwi w wejściowych
Tygrys: "Mamo chcę siku" rozbieram sadzam na sedes, mrucze że przecież robił przed chwilą,
no robił, ale on by teraz zrobił kupę skoro już siedzi na tym sedesie... Przywołuje resztki opanowania i spokoju- ubieram.
Szarańcz: "Mamo pić..."
J. zaczyna płakać, zapomniałam gdzie odłożyłam klucze i telefon...
Wychodzimy i w sumie to już jest z górki, aż do powrotu...

by Gackolandia


A dziś?
Ubrałam spakowałam torbę piknikowa z jedzeniem, pieluchy, ubranka na zmianę, wózek... i pierdylion różnych innych gratów niezbędnych przy dzieciach,oraz całą Szarańczę do samochodu i pojechałam do swojej przyjaciółki 20km, spędzić cudowny dzień.
Człopcy pierwszy raz jeździli samochodem na akumlator i grali na xboxie (czy jak tam to się piszę) biegali, skakali i cieszyli z tego cudnego majowego dnia, tak poprostu. Było super, tak super, że Szarańcz całą drogę powrotną płakał, że chcę do cioci.

Jestem mega dumna że udało mi się to zorganizować :)

Spróbowałam tez troszkę pograć na tym xboxie i powiem Wam, że to wcale nie łatwa sprawa jest dla takiego malucha. Bo trzeba koordynować pracę obu rąk nie patrząc na nie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz