sobota, 25 maja 2013

Kiedy ma się trzech synów to...

Czyli rozmyślania w przededniu Dnia Matki :)

Z moją mamą bawiłam się w podobny sposób jak teraz bawię się z Szarańczą.
No może troszkę mniej czasu mi poświęcała bo przecież pracowała zawodowo na dwa etaty (albo i trzy)

Jedną z zabaw jakie pamiętam najlepiej była zabawa w dom.  Pod biurkiem mamy "robiłyśmy zabawę" dom dla lalek.

Wiadomo jaki był dostęp do zabawek prawie 30 lat temu... trzeba było kombinować.

I tak moje lalki miały meble głównie z pudełek po papierosach i pudełek po zapałkach (w domu paliły 3 dorosłe osoby to się troszkę zbierało tego)

Nie brakowało w naszym domku obrazów na ścianach, świeczników oraz innych drobiazgów (pamiętam nawet dywanik pod kibelek był!)

Pomimo tej "biedy z nędzą" i tego, że później miałam oryginalne mebelki dla lalek Barbie, to właśnie ten nasz podbiurkowy dom i te zabawy pamiętam najlepiej.

Ja nie mam córki, tylko trzech synów, więc trzeba było zabawę na chłopską przerobić.

Czyli zbudowaliśmy garaż!

Budulec:
4 kartony
2 sznurówki
małe pudełko
druciki kreatywne
rolki po papierze toaletowym
paczka grubych słomek z IKEA
Papier kolorowy, nożyczki, taśma klejąca

Szarańcz sprawdza nośność konstrukcji.

Elewacja frontowa.
 Słomki stanowią zabezpieczenia żeby samochody nie spadały- zwłaszcza na podjazdach
Elewacja ogrodowa.
Podjazdy są dwa. Jeden jest Szarańcza, a drugi Tygrysa, jak był jeden to się bili.
Podjazdy mają funkcję pasa startowego dla samolotów wystarczy podnieść je do góry i podłożyć klocki- to już inwencja dzieci.

Na dachu planowane jest lądowisko dla helikoptera, a w skrajnym kartonie po lewej myjnia samochodowa (szczotki myjące to rolki po papierze owinięte drucikami kreatywnymi)  
Winda.
Winda początkowo miała być na samochody, ale nie za bardzo mieściło nam się pudełko w szybie, więc ustaliliśmy, że winda jest dla ludzi- przecież nie można poruszać się pieszo po zjazdach.


Czego uczy ta zabawa?

Otóż tego, że jak się czegoś chcę, to wystarczy tylko troszkę pomyśleć i się to ma :)

Bardzo podobają mi się (i Szarańczy też) kupne garaże może nawet pojawi się taki w naszym domu kiedyś.
Szczególnie te całe drewniane zwracają moją uwagę... ogólnie to bardzo lubie drewniane zabawki :)



Ale na razie mamy NASZ własny garaż kartonowy, zabawa w jego "urządanie" pewnie potrwa cały przyszły tydzień, a może i dłużej jeśli konstrukcja sie nie rozsypie...

Zobaczymy co jeszcze podsunie nam wyobraźnia...


PS Dziękuję Ci mamo, za fajne zabawy, które mogę teraz wspominać Wszystkiego dobrego w Twoim dniu :*

2 komentarze :

  1. Z niecierpliwością czekam, aż Me będzie chętna do takich zabawach. Na razie jesteśmy na etapie robienia bałaganu gdzie się da :)
    Takie zabawy z rodzicami są bezcenne. Piękne wspomnienia, budowanie w dziecku poczucia własnej wartości, nauka cierpliwości, rozbudzanie wiary we własne możliwości, pobudzanie fantazji, kreatywności i przede wszystkim wspaniała zabawa. Szkoda tylko, że w dzisiejszych czasach tacy zaangażowani w rozwój rodzice to rzadkość.
    Garaż wyszedł super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. drewniane są fajne... ale kartonowe i własne bardziej rozwijają... pracowita mama z Ciebie... (:

    OdpowiedzUsuń