Powraca temat zabawek dla maluchów, w pierwszym roku życia.
Tak wiem maiałam to napisać już dawno, musicie mi przypominać co jakis czas bo te posty gotowe czekają na publikacje.
Przedstawiam Wam koszyczki ze śmieciami :P Tak je sobie nazywałam, zanim dowiedziałam się, że wymyślił je ktoś wcześniej i tym kimś była Maria Montessori. Nazwała je treasure basket czyli koszyczki ze skarbami.
Bardzo fajnie całą teorie koszyczków przedstawiłą Magda w TYM wpisie oraz Gosia w tym. Przeczytajcie sami nie będę sie powtarzać :)
Nadmienie tylko że nasze koszyczki są koszyczkami tematycznymi, wrzucamy przedmioty w jakiś sposób powiązane ze sobą, powinny być to rzeczy absolutnie bezpieczne i nie powinno w koszyczku być zabawek.
My się nie trzymamy zawzięcie teorii Marii M. często w koszyczku jest plastik i jakaś zabawka która akurat "pasuje do tematu" z tej prostej przyczyny, że Szarańcza robi je dla brata samodzielnie. Jest to niesłychana frajda zrobić J. koszyczek. Uważam też, że od czasów Marii Montessori (nie tak znów odległych) pojęcie tworzywa zmieniło się, z pewnością nie jest to surowiec naturalny, za to może mieć niesłychanie interesującą fakturę.
Czynność robienia koszyczków przez rodzeństwo generuje straszny bałagan i matka nie jest z tego powodu szczęśliwa. Jednak myślę, że warto. Widzę jaką mają z tego frajde :)
Ten koszyczek zrobili chłopcy dla brata- jak łatwo zauważyć tematem były "rzeczy z dziuką".
Zapewne część osób się obruszy, że wiele z tych rzeczy nie powinno trafić w rączki tak małego dziecka- spokojnie byłam cały czas obok, i patrzyłam, a J. ma wszak już 8 miesięcy. Liznął życia, wie że za dużych kawałków nie można połykać :P
Ten koszyk robiłam sama, jego myślą przewodnią były "kolce i farfocle"brakuje kolczastej gumowej piłki i pomponów które się wyturlały poza kadr.
Koszyczek- kupny warzywa- nie jestem przekonana czy spełnia montessoriańskie założenia, jednak jest całkowicie godny pokazania.
Zupełny przypadek, że trafił w rączki J. Jest jedną z bardziej ulubionych zabawek. Moja mama kupiła chłopakom żeby mieli do kuchni. Por ma długaśną metkę, a warzywa wykonane są z różnych materiałów, choć nie powiem żeby było szaleństwo faktur :)
J. uwielbia je gryźć. Najbardziej lubi grzyby, pomidory, czosnek i sałatę- czyli wszystko co w koszyczku kuliste.
Warzywa można prać w pralce. Postaram się dodać jeszcze zdjęcia domowe poszczególnych warzyw. Myślę że to świetna zabawka na wiele lat. Mam już w planach kupno dla chłopców kolejnego koszyczka z tej serii.
J. uwielbia koszyki- bezspornie wszystkie, kiedy tylko zauważy, że przygotowany koszyk stoi w jego kąciku stara się do niego dotrzeć* i radośnie piszczy :)
Oprócz koszyczka dla Klary i Stasia możecie jeszcze pooglądać cudne koszyczki dla małego Rysia.
_________________
Informacja nieaktualna- tak było kiedy pisałam ten post. Dziś J. dociera do niego z prędkością rozpędzonego niemowlaka :D
Swietna sprawa, gdzieś znalazłam mniej więcej taki sam pomysł, jak wstępnie obmyślałam projekt dla niemowlaków. :)
OdpowiedzUsuńMogę udoskonalić swój wpis Twoim wpisem? :)
UsuńJasne bierz co chcesz nawet zdjęcia możesz :)
UsuńBosko :* dzia :)
Usuńbardzo fajny pomysł na zabawę - dzięki! wykorzystam już dziś :)
OdpowiedzUsuńa skąd ten koszyczek z warzywami - Ikea?
już dziś się bawiliśmy - M. zadowolona jak nigdy :))) dzięki!
UsuńŚwietnie, badzo się cieszę, że się podobało, dzieci wiedzą co jest dobre.
UsuńKoszyczki żywieniowe z IKEA są 19,99.
fajny pomysł i jeśli będzie mi dane zostać mamą po raz drugi (mam wielką nadzieje) to na pewno go wykorzystam. Ikeowskie warzywa są super mamy je już długo i wykorzystujemy w szerz i wzdłuż.
OdpowiedzUsuńTak mi się właśnie wydaje że to świetna i wielozadoniowa zabawka i cena znów nie taka wysoka :)
UsuńRewelacja, Jutro robię takie koszyczki mojej L. Mam nadzieję ze to jakoś uporządkuje jej aktywność zabawową i jej otoczenie i zainteresuje się na tyle ze przestanie wyszukiwać kabelki wszędzie. Ja też dawałam jej różne rzeczy, nie koniecznie przeznaczone dla malucha, oczywiście pod kontrolą. po prostu są one bardziej atrakcyjne dla dziecka niż typowe zabawki dostępne w marketach,które są drogie. A jak często zmieniasz koszyczek?
OdpowiedzUsuńZmieniam jak widzę że już nie ma zainteresowania, warzywny stoi zawsze w zasięgu ręki pod lustrem do zabawy J. Chowam go raz na jiś czas na parę dni- zazwyczaj na pranie i suszenie.
UsuńA kable, hmmm u Tygrysa sobie poradziliśmy tak że miał swój zestaw wyszorowanych kabli, nie za długich. Był w zestawie taki kręcony, i taki z końcówką USB zwykły, jeszcze jeden gruby i kabe l zwinięty. Generalnie pomogło na zawsze, poznał sobie te kable i zostawił temat w spokoju :) Ale może być i tak że zaszkodzi- ruszy L. w świat w poszukiwaniu innych.
ale macie świetne koszyczki! Kajko - dziękuję za linki do mojego wpisu, to bardzo miło z Twojej strony :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Nie ma sprawy :) Super idee są godne dzielenia się z innymi, tak mało jest w polskiej sieci propozycji dla niemowlaków,
UsuńDzięki za książki,są świetne choć przyznaje, że czytanie idzie mi irytująco wolno
Mój synek zamiast koszyczka z warzywami wybrał sobie zestaw z łososiem:) Ale nie jest szczególnie zainteresowany:( Za to ubijaczka do jajek, łyżka do miodu - to jet to:) POzdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, aż żałuję, że kiedy córka była mała, to nie robiłam z nią wielu fajnych rzeczy. teraz trochę inaczej bym się zabrała do dzieła :) ale nie mówię nie - może koszyczki jeszcze mi się kiedyś przydadzą ;-)
OdpowiedzUsuńNiemowlaki są fajne!
UsuńSą jeszcze koszyczki w wersji dla przedszkolaka nazywaja się koszyczkami językowymi Myślę że można je próbować łączyć z Krakowską, zobacz u Magdy w "Skacząć w kałużach." chyba tam widziałam takie połączenie
O, dzięki!
UsuńU nas koszyki IKEA królują od kilku lat :) Starsza właśnie długaśną metkę od pora uwielbiała najbardziej :D
OdpowiedzUsuń