W blogosferze "panoszy się" Bazgroszyt, a u nas wytwór rodzimej produkcji.
Rok albo dwa temu byłam na konferencji poświęconej kreatywności w szkole, nie pamiętam już dosłownie nic z prezentacji w auli, ale na warsztatach nauczyłam się malować dziecięce buzie i poznałam Ważkę Grażkę. Moje dzieci jednak wtedy były jeszcze za małe na zabawy z tą książeczką.
Nie tak dawno natomiast trafiłam na świetny blog Grażki (zbieżność przypadkowa), a tam na wpis o Ważce.
Od razu przypomniałam sobie o książeczce która czekała na lepsze czasy w szufladzie.
I tak oto zaczęła się przygoda z Grażką- antykolorowanką u nas w domu.
Czym są antykolorowanki przeczytać możnau Małej Mi TU
Wydaje się najfajniejsze w idei antykolorowanek, że każdy rodzic może je stworzyć całkowicie SAM lub wraz z dzieckiem. Jest to świetny pomysł na długie wieczory albo na choróbska przeróżne.
I powiem Wam, że nawet mój dwulatek wchodzi w taką zabawę z ogromną radością.
Ale dziś o Grażce:
Perypetie Ważki Grażki
jej sukcesy i porażki
są w tej książce opisane.
Ale nie narysowane
...
Autorki doskonale wiedzą co dzieciarni w duszy gra.
Wszystko cudnie zrymowane, zachwyca mojego czterolatka kochającego słowo :)
Na drugiej karcie jest minimalnie zaczęty rysunek.
Znacie ten niedosyt kiedy dobra książka się kończy? U Ważki jest też miejsce na dorysowanie przygód swojego pomysłu od A do Z.
A tak powstają przygody! Te na czrnych kartach cieszą się największym zainteresowaniem. Niedługo będziemy mogli stworzyć książkę z samych czarnych stron* :)
W prezencie od Projekt: Człowiek możecie Twórcze Bazgroły autorstwa Doroty Dziedziewicz, Aleksandry Gajdy i Edyty Karwowskiej wygrać na facebookowym profilu Dziecka na warsztat.
Bez żebrolajków, liczy się kreatywność, dowcip i odpowiedź z pazurkiem ;) Serdecznie zapraszam!
Szczegóły: TU, zajrzyjcie, bo nagrody są różne, wszystkie super i jest ich, aż 18!
_______________________________
* dlaczego dzieci nie rysują w książce?
Skanuje i drukuje bo: po 1 wersji przygód na jednej stronie powstaje ZATRZĘSIENIE,
po 2 mam jeden egzemplarz, a dwoje dzieci. Nie, nie potrzebuje mieć dwóch egzemplarzy zabawki czy książeczki- chłopcy muszą nauczyc się dzielić zabawkami.
uwielbiam Grażkę...wiem, że w planach jest jej koleżanka - ale jestem ci-cho sza ;-)
OdpowiedzUsuńi wiesz...też mam jeden egzemplarz i dla dzieciongów moich kseruję :-)
ale na warsztatach z dzieciorami - zakupiłam całą paletę dla wszystkich :-)
Trzecia to super!
Usuńbo nowe przygody też nam się podobają, a jak będą jeszcze jedne mmmm godziny spokoju w chałupie się szykują :)
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Więcej na mojej stronie http://kobieta-mzik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeju, dziękuję za natchnienie. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć trochę antykolorowanek. Mieliśmy kilka przykładów w albumie do bazgrania "Zima" (Czu czu), ale nie wiedziałam, że to się tak nazywa. Pozdr.
OdpowiedzUsuńFajna rzecz, kolejna do zapamiętania na dalsze losy Młodego. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne, takie inne i niestandardowe.
OdpowiedzUsuńPatrz, a ja nigdy o nich nie słyszałam.. U Was zawsze coś fajnego można zobaczyć ;)
OdpowiedzUsuńBAZGROSZYTY to też rodzime produkcje :)
OdpowiedzUsuń