sobota, 22 czerwca 2013

O pewnej wieży nie tylko dla dziewczynek...

Chodzi oczywiście o Różową Wieżę.
Długo i namietnie myślałam jak by tu taką wieżę zdobyć, ceny gotowych skutecznie mnie odstraszyły, w stolarni nie chcieli ze mną nawet gadać jak im powiedziałam o 10 dębowych klockach... Chciałam zrobić sama, ale w Leroy nie mieli takich grubych kawałków drewna... Wysłałam dziesiątki zapytań do różnych osób... I nagle pojawił się ktoś i po prostu mi te klocki zrobił w 3 dni :)


Najpierw może słów parę o samej wieży. To taki nieformalny symbol Montessori- 10 różowych sześcianów z których największy ma bok o długości 10 cm, a najmniejszy 1cm. Ustawione jeden na drugim klocki te stanowią konstrukcję o regularnym kształcie.
Na sześcianach wprowadza się pojęcia duży, mały, większy niż..., mniejszy niż... A celem pracy z tym przedmiotem jest osiągnięcie takiej percepcji dziecka, żeby korzystając ze zmysłów (głównie wzroku, ale tez czucia w tym czucia ciężaru klocka) było w stanie tą wieżę ułożyć prawidłowo.


Konstrukcja wieży pozwala by dziecko samo sprawdziło poprawność wykonania zadania- Kiedy źle ułoży klocki, wieża prawdopodobnie się przewróci, można jeszcze wykorzystać element najmniejszy (1 cm)- przyłożony do boku mniejszego klocka powinien być równy z klockiem większym o poziom niżej.



Przesyłka przyszła kiedy Szarańcz spał więc mogłam spokojnie zademonstrować Tygrysowi pracę z wieżą. Pomoc przeznaczona jest dla dzieci 2,5- 4lata. Tygrysisko jest na krawędzi wiekowej wieża średnio go zainteresowała- bardziej jako nowość niż fajna zabawka, za to Brązowe Schody... ale o tym innym razem...

 Szarańcz jak wstał spędził z wieżą bite 45 min.

Układał, przekładał, piętrzył... i robił to w takim skupieniu jakiego jeszcze nigdy  u niego nie widziałam- słowem strzał w 10!


Ci którzy znają troszkę założenia Montessori wiedzą, że ta wieża to wprowadzenie do systemu dziesiętnego i do "wyższej matematyki"

Nie miałam serca pomalowac tych klocków na różowo, uwielbiam surowe drewno, a to jeszcze tak pięknie pachnie. Podjęłam więc decyzje, że pomaluje i polakieruje je dopiero jak się wybrudzą, mają jeszcze przecież posłużyć J. a później pewnie innym dzieciom.

Więcej informacji o Różowej Wieży, oraz o tym jak z nią pracować, można przeczytać tu.

3 komentarze :

  1. Rzeczywiście, takie klocki sa świetne i do nauki i do zabawy. Masz rację, nie maluj ich -wyglądają super takie naturalne. Nie muszą być przecież w różu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko w pomocach Montessori wszystko jest ważne tak więc i ten różowy kolor tez jest wazny- o tym jednak może kiedyś napiszę :)

    OdpowiedzUsuń