Przyznam się do czegoś...
Nienawidzę parować skarpet, a bardzo lubie mieć je poparowane, zwłaszcza dziecięce...
W myśl zasady, że zabawki są wszędzie :)
Wystarczyło pokazać...
A przy okazji Szarańcz zapałał chęcią do nauki zakładania skarpetek do czego nie mogłam go przekonać od pół roku z górką
Muszę ich jeszcze nauczyć rozróżniać które są czyje :)
Ćwiczymy w ten sposób spostrzegawczość oraz motorykę małą w tracie robienia skarpetkowej kulki.
super, super, super
OdpowiedzUsuńjuż rozsypuję młodemu skarpetki
zapraszam do mnie na konkurs, do wygrania fotoksiązka, niezwykła pamiątka
Hmmm zapamiętam to sobie na przyszłość. Albo mężowi zrobię taki test, bo najtrudniej mi jego skarpetki dobrać w pary hehe.... ;P
OdpowiedzUsuńMój tez ma same czarne i tylko mały wzorek- ale to będzie kolejny level dla Szarańczy :)
OdpowiedzUsuńNasza ostatnio załapała zainteresowanie skarpetkami, próbuje sobie je zakładać na stópki, jeszcze nie potrafi, ale zażarcie próbuje. Do parowania jeszcze jej daleko, ale za to pomaga wkładać je do szuflady, najczęściej zaraz po tym jak je wszystkie stamtąd wywali;)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że chociaż pomaga jak wywali u nas różnie z tym bywa niestety...no i warto wspierać Młodą żeby jednak próbowała te skarpetki wkładać
OdpowiedzUsuńPrzegapiłam chwilę kiedy Szarańcz chciał się uczyć zakładać skarpetki byłam wtedy na końcówce ciąży wkurzał mnie cały świat, byłam wiecznie zmęczona, dzeci miałam dośc już o 13... hormony- masakra... jak teraz o tym myślę to sama ze sobą bym nie wytrzymała...
Spryciara ;)
OdpowiedzUsuń