Znacie zabawę w Kopciuszka?
Niedawno mój dwulatek się przemienił w Kopciuszka. Z wielkim zaangażowaniem i w skupieniu trwającym 35 min oraz w CISZY rozdzielał fasolę od kaszy gryczanej.
Tak więc fasolę syn wybierał rękami ale kasze przesypywał łyżką :)
Świetne ćwiczenie już dla malucha, myślę że warto je zaprponować kiedy obserwujemy, że dziecko garnie się do samodzielnego jedzenia sztućcami.
Wspaniałe, rozwijające ćwiczenie! :))
OdpowiedzUsuńW ciszy! U nas to ostatnio towar deficytowy :)
UsuńGrzeczne dzieci ;)
OdpowiedzUsuńNajgrzeczniejsze jak śpią :)
UsuńA udało Ci się go namówić, że kaszę tylko łyżką? Nasza niby już sama je sztućcami, ale czasem i tak najlepiej pełną garścią, więc chyba jeszcze poczekamy. Ale pomysł dobry!
OdpowiedzUsuńNo przecież, że garściami też :) Po czym przykleja się kasza do rączki, a on wymachuje nią tak że cała kuchnia jest do sprzątania, a za chwilę to roznosi się na resztę domu... Najpierw walczyłam teraz tylko daje szczotkę i zamiata. Kiedyś wyrośnie ;P
UsuńO tak! To już myślałam, że masz super dziecko ;) Co ja mówię, na pewno masz super dziecko ;)
UsuńNo ba, mam super dziecko, ale syfi jak wszystkie :)
UsuńŚwietny pomysł, a przy okazji można przybliżyć Kopciuszka choć w tym wieku to chyba raczej maksymalnie upraszczając:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie dalej jak w sobotę zaczynałam mieć wyrzuty sumienia że moje dzieci nie znają prawdziwych bajek, ale po chwili doszłam do wniosku że to zdecydowanie za wcześnie :)
UsuńŚwietny pomysł. I na pewno atrakcja dla malucha. Ja dawałam ryż do przesypywania i wodę do przelewania. Dzieciaki też to lubiły :)
OdpowiedzUsuńOooo z rozlewania to najbardziej lubili wycieranie, i wyciskanie do kubka wody z gąbki, pokazywałam chyba kiedyś- szaleństwo z wodą nie mija :P
UsuńExtra ćwiczenie, jutro wypróbujemy :)
OdpowiedzUsuńKubuś bardzo chętnie "pomaga" w kuchni, może przy dłubaniu fasoli z kaszy zajmie sie czymś na dłuzej :)
Daj znać czy się podobało :)
UsuńMoja N. sama od dawna je sztućcami, choć ostatnio ma okres: "jestem malutka, nie umiem jeść" :) A co do bajek (odnośnie Twojego komentarza), to uważam, że warto od małego zaszczepiać w dzieciach miłość do książek i czytać dzieciom nawet takie bajki, które są przeznaczone dla dzieci starszych (choć powiem szczerze, nie wiem, jakie to miały by być...). Zawsze przecież można "przeczytać" ilustrację, opowiedzieć prostszym, własnym językiem. Naprodukowałam się, a w gruncie rzeczy wydaje mi się, że się ze mną zgadzasz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO u mnie etap nakarm mnie ma Tygrys, ale już mija całe szczęście :)
UsuńKsiążki oczywiście tak... ale Tuwim, Brzechwa, Fredro, Elmer... to są ulubione bajki moich dzieci- nie zawierają przemocy i nie muszę tłumaczyć jak to się stało że wilk zjadł, a żyją (choć w oryginale zdaje się zjadł je totalnie i definitywnie) oraz dlaczego dziewczynka zamarzła i nikt jej nie pomógł...
Moje dzieci jeszcze nie są gotowe na przyswojenie takich treści, a już zwłaszcza na wyciągnięcie wniosków.
Braci Grimm, Andersena i innych zostawimy sobie na hmmmmmm wczesną podstawówkę kiedy to są lekturą (?)