W listopadowe soboty będziemy się bawić w ramach Kosmicznego projektu. Pomysł podsunęła Aneczka. Dziś zapraszamy w kosmiczną podróż Szarańczowym wahadłowcem. Będzie bardziej zabawowo niż edukacyjnie.
Chyba nie musze dodawać że Szarańcza wprost przepada za kosmosem.
3...2...1... ODPALAMY!!!
W kosmosie nie ma grawitacji, czym jest GRAWITACJA sprawdzała Szarańcza na dmuchanym materacu który był planetą X. Skoków, podskoków, przewracania chichotania nie było końca- wszystko za sprawą grawitacji :)
Dodam tylko, że to świetne ćwiczenie na czucie swojego ciała jeśli dodamy jakieś zadanie do wykonania np: przeniesienie na głowie, dookoła materaca, woreczka z ryżem wspiera rozwijanie reakcji posturalnych w tle (czyli tych nieświadomych ruchów które pozwalają nam wykonywać czynność zaplanowaną).
Grawitacja oraz nieważkość to dwa nowe trudne słowa które oswoiliśmy.
Obejrzeliśmy start promu Atlantis Tygrysową uwagę zwrócił fakt dużej ilości dymu który można zaobserwować przy starcie rakiety.
Przeszliśmy więc do eksperymentu który nie do końca wyszedł tak jak bym chciała, ale wiem gdzie był błąd :)
W kieliszku ukrytym pod butelką (rakietą) wsypany był nadmanganian potasu, do kieliszka przyczepiona była rurka zakończona strzykawką (stanowczo za małą). Przez rurkę (stanowczo za długą) mieliśmy podawać wodę utlenioną. Miało to symbolizować paliwo w rakiecie.
W wyniku reakcji nadmanganianu potasu z wodą utlenioną obserwuje się dym. W moim założeniu ów dym miał się wydobywać poprzez nacięcia i otwory w okolicach silników rakiety.
Próba dymu:
Niestety zupełny niewypał :( Wydaje mi się, że naczynie było za małe i za mało miałam substratów na taką reakcje (taki dym jaki chciałam uzyskać) za małą strzykawkę i za długi wężyk.
Cóż eksperymenty mają uczyć, ja się dużo nauczyłam :)
Szybka modyfikacja eksperymentu: Stawiamy rakietę na spodeczku z nadmanganianem i laliśmy ręcznie.
Dymi! Szału nie ma, ale Szarańcza i tak zachwycona :)
Inspiracje z dymiącym nadmanganianem wypatrzyłam u Frajdy o tu.
___________________________
Zrobiliśmy swój własny Atlantis w pokoju zabaw :)
Każdy miał w naszym wahadłowcu swoje zadanie, i choć pulpit sterujący zrobiłam całkowicie sama i na szybko, pomiędzy pakowaniem walizek, a obieraniem ziemniaków. Wszyscy świetnie się bawili latając z planety na planetę i sprawdzając co na której słychać.
Podczas tej zabawy było widać jak wielką moc ma WYOBRAŹNIA wystarczyło 6 krzeseł i stołek by przemierzyć galaktykę wiele, wiele razy tego popołudnia*
Nawet mały J. miał swój udział w tej zabawie- był bardzo ważnym pasażerem, sam wgramolił sie w środek zamieszania, kiedy tylko zobaczył, że coś się szykuje.
J. zapowiada się jako wyjątkowo społeczny typ :) Na którymś przystanku bracia donieśli mu kierownice żeby też mógł sterować.
A za tydzień będziemy się bawić układem słonecznym.
Projekt najprościej śledzić poprzez blog Aneczki Z dziećmi, dla dzieci i o dzieciach---> o tu, tam też możecie zobaczyć co inne mamy przygotowały.
___________________
* Chłopcy ostatnio wieczorem chcą żeby im przed snem opowiedzieć opowieść o kosmonaucie.
Więc opowiadam, opowieść jest absurdalna, ale Szarańcza ją uwielbia. Leci mniej więcej tak:
M: Dawno dawno temu był kosmonauta. Wstał rano poszedł zjęść śniadanie wsiadł do rakiety i zastanowił się na którą planetę chciałby polecieć.
T: Na Jowisza!!
Sz: Na Jowisza!!!
M: Nastawił lot rakiety- wystartował. Leci, leci w kosmosie, rozgląda się, JEST Jowisz piękna duża planeta koloru Miedzianego, wylądował. Rozgląda się nie widzi ludzi, ani zwierząt, już chcę wysiadać...
T: ale tam wiatry wieją straszne, nie może wysiadać wiesz...
Sz z przejęciem: Oooo nie...
M: no to nie wysiada rozgląda się i postanawia wrócić do domu. Ląduje w ogródku, zjada kolacje, myje się, idzie spać. Spi, i śpi, i śpi...
Całość historyjki powtarzamy przez wszystkie planety i księżyce (niektóre), a Tygrys podrzuca informacje o poszczególnych miejscach w kosmosie.
świetne te zabawy - szczególnie statek kosmiczny :) a bajka na dobranoc mnie rozbawiła :) super masz chłopaków!
OdpowiedzUsuńTeż oglądaliśmy ten filmik! Titiego również zafascynował ogień i dym buchający z rakiety:) Fajny ten eksperyment, pewnie wypróbujemy:)
OdpowiedzUsuńO, może Twój eksperyment byłoby lepiej zrobić :) U nas też cienko wyszło. Ale rakiety zrobiliśmy i dzieciaki zachwycone. Start rakiety mój Krzysiek też przyjął entuzjastycznie.
OdpowiedzUsuńAle macie swietne pomysly. Musimy sami wytworzyc dym!
OdpowiedzUsuńZrobić dym to jest to! :D
UsuńCzad! Milo po warsztatach kosmicznych Dziecko na warsztat pozostała fascynacja kosmosem, też ciągle rozmawiamy o planetach, kosmonautach i zwierzętach latających w kosmos :) Któraś z mam podpowiedziała film Biała i Strzała o psach w kosmosie. Może nie powala, ale w ramach "tematu" wiodącego, można zobaczyć. Może chłopakom się spodoba. Nie dałam rady już dołączyć do Kosmicznego Listopada, ale będę zaglądać na bieżąco. Świetna zabawa wyszła braciom kosmonautom. Buźka!
OdpowiedzUsuńHej, nominowałam Cię do kolejnej zabawy blogowej. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że jestem taka inspirująca:) Cieszę się, że zabawa się udała. Pozdro.
OdpowiedzUsuń