Kiedy w domu nagle robi się cicho...
Znacie to prawda?
Dwie stardze sztuki jedzą śniadanie...
Przyłapałam J. jak wybebeszał skarbonkę chłopaków. W tym celu przytargał z kuchni krzesło (musiał to zrobić niesłychanie cicho) :)
Szybka organizacja zastępników do wrzucania (bo nie o kasę chyba chodziło)...
Afera skarbonkowa minęła bez echa, a baniak po wodzie destylowanej z nakrętkami w środku stał się na jakiś tydzień najukochańszą zabawką. Wydaje się że rączka do przenoszenia jest kluczowym elementem tej zabawki :)
I po co kupować dzieciom zabawki ;-) Moja też miała etap z nakrętkami tylko w pudełku po lodach, niestety na razie jej przeszło... Teraz jej ulubioną zabawą jest przekładanie, przeciskanie różnych rzeczy przez okrągłe otwory, które mamy na dole drzwi od łazienki (takie wentylacyjne chyba :-))
OdpowiedzUsuńTak ... cisza wróży kłopoty ... lub choćby mały bałaganik ;)) A to wszystko dokładnie świadectwo na to że dziecku do szczęścia niewiele potrzeba ... wyobraźnia i chęć odkrywczej zabawy wystarcza by z niczego było wielkie COŚ ;)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiezły skok na bank ;-) Przypomniało mi się jak Milo będąc w wieku Jasia miała ulubione takie wielkie butle po wodzie, brała dwie za uchwyty i na wycieczkę po domu spacerkiem, ledwo nauczonym krokiem. Pękaliśmy ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńOch, ten Jasio Wasz tak mi się spodobał w realu :)))