Tygrysiasty ma ostatnio okres wrażliwy na rysowanie.
Zalewają nas prezenty wykonane przez syna, dostajemy je setkami każdego dnia.
Mamo zobacz zrobiłem dla ciebie dzieło sztuki.
Dzieła sztuki powstają w każdej wolnej chwili dosłownie na wszystkim.
Są wielkoformatowe i miniaturowe. Twórca zazwyczaj domaga sie żeby były należycie wyeksponowane. I tak posiadamy już całkiem sporą kolekcje instalacji z rolek po papierze toaletowym, kartoników, buteleczek i innych cennych wytworów.
Jakieś pomysły co z nimi robić?
A oto dzieło sztuki wyprodukowane całkowicie niedawno. Wystarczył karton i kredki.
Niby nic niezwykłego... malować kredkami po kartonie... Cieszy mnie jednak taka aktywność niezmiernie z jednego błahego powodu. To była WSPÓŁPRACA, bez przepychanek, bez bicia, wrzasków, bez kłótni. (Czyżby światełko w tunelu braku komunikacji?)
Każdy, absolutnie każdy, miał swój wkład w ten wytwór :)
Kartonowa zajezdnia była prezentem dla J. on kocha pociągi miłością jaką tylko półtoraroczniaki moga kochać pociągi :D
Przydała się też jako kojec do sensorycznych zmagań.
Przesypywanie, rozsypywanie, przekładanie, liczenie (den, da, tsiiii) doświadczanie pochłonęło Młodego na długie minuty.
Najfajniejsze jednak było zawsze chodzenie po fasolkach.
Efektem pracy z materiałem sypkim jest to że J. mając ledwo skończone 18 miesięcy potrafi sam nalać sobie do kubeczka wodę. Czasem tylko zapomina się zatrzymać przy nalewaniu kiedy miejsce w kubeczku się kończy :D