czwartek, 19 czerwca 2014

Wielki finał Dziecka.


Wracamy po urlopie do blogosfery, na pierwszy rzut relacja ze spotkania mam blogerek.

Zaczęło się już wieczorem w piątek...

"Szarańcz myj się dokładnie jedziemy jutro do Warszawy musimy być czyści i błyszczący!"

Przejęcie sięgnęło zenitu, bo my tu troszkę, na tej prowincji, zdziczeliśmy towarzysko...

Bardzo miło było poznać te wszystkie warsztatowe mamy które dojechały na spotkanie, niesamowita pozytywna energia. Podsumowałyśmy to co było, pogadałyśmy o tym co będzie...

Całe spotkanie zorganizowała Sabina z Projekt Londyn 2014.

W niesamowitej prestrzeni jaką są warszawskie Formy Kolory przy ulicy Hożej 19.

Pierwszy, ale na pewno nie ostatni raz byłam w tym miejscu z chłopakami. Szczególnie zainteresowała mnie oferta malowania ceramiki u nich. Kubki, doniczki, zastawa stołowa... szkliwione i wypalane profesjonalnie- super na prezent, a jaka pyszna zabawa przy tym!








Czy to gratka dla niejadka?

Poczęstunek sponsorowali:
Niezłe Ziółko- ciasteczka (pycha)
Smaki Warszawy- babeczki i eklerki (mmmmm)
Olivo Cap- soki i napoje
Sirocco Tea- herbaty owocowe o wyśmienitym smaku, nic w tym dziwnego bo ekologiczne i do tego certyfikowane.

Sabina zaplanowała moc atrakcji w trakcie gdy my mamy chrupałyśmy ciasteczka i raczyłyśmy się herbatką. Dzieciaki pod opieka tatusiów brały udział w warsztatach.

Pierwszym był warsztat mydełkowy. zorganizowany przez Formy Kolory



Takie oto mydełka zrobiła Szarańcza moja.



Instytut Pamięci Narodowej poprowadził warsztat "Nie ma cwaniaka nad dziecko z trzepaka." Porozmawiali sobie o latach 80 XXw, a przez minione dni największym skarbem moich dzieci były zdobyte podczas gry "stare pieniądze".


W trakcie tego warsztatu dzieciaki miały okazje m.in. zagrać w kapsle, poukładać puzzle ze zdjęć reglamentowanych towarów oraz poprzez zabawę poznać stare pieniądze. Dowiedziały się też, że kiedyś były kartki na żywność i że nie można było kupić w sklepie czekolady!(dla moich dzieci nie nowość, bo zazwyczaj czekolady bez glutenu i mleka nie ma w zwykłym sklepie ;) )



Gdybyście chcieli wziąść udział w warsztatach tego typu Przystanek Historia organizuje cyklicznie takie spotkania u siebie- tematyka różna

Kolejnym warsztatem był Warsztat prowadzony przez Muzeum Narodowe Gdzie to troszkę Szarańcza mogła poczuć się jak w pracowni malarza. Myślę że to nie ostatnia nasza bytność na takiej lekcji a jeśli i Wy byście chcieli to Warszawskie Muzeum Narodowe też cyklicznie organizuje warsztaty  :)


Ten warsztat wywołam największą fale wspomnień u dzieciaków:

"Czarowaliśmy farby z jajka i tych nooo... pigmejów kolorowych".

Nie wiem skąd Muzeum Narodowe bierze kolorowych pigmejów i jakiej obróbce ich poddaje że są w formie proszku, chyba przy najbliższej naszej bytności zapytam..



Aby dzieciaki się nie nudziły pomiędzy warsztatami Kabum zabawki z pomysłem zorganizowało kącik zabaw plastycznych.



Ale to tylko niektóre atrakcje było bieganie po deszczu i puszczanie samolocików które zrobiła Ania z bloga Biesy Dwa...

Ogromne brawa dla tych ojców warsztatowych bo... dali radę! Byli wspaniałym zapleczem nadzorująco- animatorskim i przez cały dzień towarzyszyli dzieciom podczas gdy my MAMY bardzo twórczo spędzałyśmy czas... ale o efektach naszej pracy już nie dziś.
Podsumowując spotkanie bardzo udane! Bardzo żałuje że na tej dziecięcej części nie mogłam być więcej. O części dla mam postaram się opowiedzieć Wam jutro.

4 komentarze :