Później Tygrys przytargał fascynacje tą książką z przedszkola, dużo opowiadał o przygodach Kazika, a kiedy zobaczyłam ją w bibliotece to nie było już wymówki, akurat kiełkował pomysł projektu...
Tak więc marcowe wieczory umilały nam opowieści o Kazimierzu Nowaku który rowerem (i nie tylko) przemierzał Afrykę. Wszystko działo się w latach 30 minionego wieku.
Na podstawie książki powstał też komiks. Narysowany przez Pawła Kołodziejskiego. Trudnodostępny, ale z pomocą zaprzyjaźnionego księdza do dostania :)
i gra planszowa:
W grę nie graliśmy, jednak kiedy tylko dzieciaki podrosną z pewnością po nią sięgniemy.
Troszkę o książce. Dla mnie konieczne było ominięcie początku, traktuje on o współczesności, raz że mało ciekawej dla chłopców dwa wprowadza to straszny bałagan narracyjny. Pamiątkowe tablice i takie tam...
Prawdziwa afrykańska opowieść wciąga 4 latka bez reszty. W opowieści jest wszystko czego potrzebuje dziecko w tym wieku: są zwierzęta, są przygody, czasem groźne, no i szczęśliwe zakończenie. Ilustracje są tylko ok- jak dla mnie, Szarańczy się podobały :)
Nie będę pisała co myślę prywatnie o panu Nowaku który zostawił żone z 2 dzieci i pojechał jeździć sobie rowerem po Afryce..
Wyszperałam jeszcze na YT film :D
Później mieliśmy troszkę przerwy od Afrykańskich opowieści spowodowanej zwyczajnie wiosną. Temat powrócił w tym tygodniu
Obejrzeliśmy sobie jak ta Afryka wygląda i ile w niej jest państw różnych:
i poszukaliśmy w innych książkach wiedzy, przeczytaliśmy też baśń afrykańską (jednak bez rewelacji):
Szarańcze zafascynowały maski. Neich więc będą maski.
Postanowiłam wyciągnąć zupełnie nową masę plastyczną (pasta modelarska firmy Jovi) do kupienia np. w Prolis.
Cudna, troszkę jak glina, ale dużo bardziej lekka, nie zasycha tak szybko i dużo łatwiejsza w formowaniu.
Na koniec nadaliśmy im kształt, tak aby po wyschnięciu pasowały na głowy.
Maski schły dość długo więc nie są jeszcze pomalowane. Z wszelkimi aktywnościami domowymi teraz wygrywają rowery i spacery więc nie bardzo mamy czas na działania domowe.
Sięgnęłam też po książkę Martyny Wojciechowskiej Dzieciaki Świata kupiłam ją już dość dawno Szarańczy. Jest piękna kolorowa i baaardzo wciągająca.
Przeczytaliśmy sobie opowieść o chłopcu z Etiopii. I to był najprawdziwszy hit w naszych afrykańskich poczynaniach. Tygrys bardzo się dopytywał o prace pucybuta.
Jest potrzeba- jest zestaw do pracy.
Myślałam, że jdenodniowy, bardzo sie pomyliłam zestaw MUSIAŁ stanąć na półce z pomocami. Przebił popularnoscią nawet pomoce matematyczne, bardzo ostatnio popularne w naszym domu
Pastowanie |
Polerowanie |
Lśni :D |
Szarańcz woli większy rozmiar. |
J. przyniósł swój but do pastowania :D |
A teraz idziemy brudzić buty, bo wszystkie zostały już wypastowane i nie mam co włożyć na tace :D
Zajrzyjcie do innych projektowych blogów.