środa, 30 kwietnia 2014

W siedem bajek dookoła świata. Bajka czwarta.

Od Afryki zaczęliśmy realizacje całego projektu. Już dawno nosiłam się z zamiarem przeczytania książki "Afryka Kazika" Łukasza Wierzbickiego, od kiedy tylko usłyszałam o niej w Trójce, jeszcze dzieci nie mieliśmy :) Wiecie jednak jak jest, często zapomina się o takich pragnieniach...

Później Tygrys przytargał fascynacje tą książką z przedszkola, dużo opowiadał o przygodach Kazika, a kiedy zobaczyłam ją w bibliotece to nie było już wymówki, akurat kiełkował pomysł projektu...

Tak więc marcowe wieczory umilały nam opowieści o Kazimierzu Nowaku który rowerem (i nie tylko) przemierzał Afrykę. Wszystko działo się w latach 30 minionego wieku.
Na podstawie książki powstał też komiks. Narysowany przez Pawła Kołodziejskiego. Trudnodostępny, ale z pomocą zaprzyjaźnionego księdza do dostania :)




i gra planszowa:

 W grę nie graliśmy, jednak kiedy tylko dzieciaki podrosną z pewnością po nią sięgniemy.

Troszkę o książce. Dla mnie konieczne było ominięcie początku, traktuje on o współczesności, raz że mało ciekawej dla chłopców dwa wprowadza to straszny bałagan narracyjny. Pamiątkowe tablice i takie tam...
Prawdziwa afrykańska opowieść wciąga 4 latka bez reszty. W opowieści jest wszystko czego potrzebuje dziecko w tym wieku: są zwierzęta, są przygody, czasem groźne, no i szczęśliwe zakończenie. Ilustracje są tylko ok- jak dla mnie, Szarańczy się podobały :)

Nie będę pisała co myślę prywatnie o panu Nowaku który zostawił żone z 2 dzieci i pojechał jeździć sobie rowerem po Afryce..

Wyszperałam jeszcze na YT film :D

Później mieliśmy troszkę przerwy od Afrykańskich opowieści spowodowanej zwyczajnie wiosną. Temat powrócił w tym tygodniu

Obejrzeliśmy sobie jak ta Afryka wygląda i ile w niej jest państw różnych:


i poszukaliśmy w innych książkach wiedzy, przeczytaliśmy też baśń afrykańską (jednak bez rewelacji):


Szarańcze zafascynowały maski. Neich więc będą maski.



Postanowiłam wyciągnąć zupełnie nową masę plastyczną (pasta modelarska firmy Jovi) do kupienia np. w Prolis.



Cudna, troszkę jak glina, ale dużo bardziej lekka, nie zasycha tak szybko i dużo łatwiejsza w formowaniu.



Na koniec nadaliśmy im kształt, tak aby po wyschnięciu pasowały na głowy.


Maski schły dość długo więc nie są jeszcze pomalowane. Z wszelkimi aktywnościami domowymi teraz wygrywają rowery i spacery więc nie bardzo mamy czas na działania domowe.



Sięgnęłam też po książkę Martyny Wojciechowskiej Dzieciaki Świata kupiłam ją już dość dawno Szarańczy. Jest piękna kolorowa i baaardzo wciągająca.


Przeczytaliśmy sobie opowieść o chłopcu z Etiopii. I to był najprawdziwszy hit w naszych afrykańskich poczynaniach. Tygrys bardzo się dopytywał o prace pucybuta.

Jest potrzeba- jest zestaw do pracy.
Myślałam, że jdenodniowy, bardzo sie pomyliłam zestaw MUSIAŁ stanąć na półce z pomocami. Przebił popularnoscią nawet pomoce matematyczne, bardzo ostatnio popularne w naszym domu

Pastowanie
Polerowanie
Lśni :D

Szarańcz woli większy rozmiar.
J. przyniósł swój but do pastowania :D

A teraz idziemy brudzić buty, bo wszystkie zostały już wypastowane i nie mam co włożyć na tace :D

Zajrzyjcie do innych projektowych blogów.


poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Nasza historia DNW 9

Kolejny odcinek Dziecka na warsztat. Tym razem odcinek historyczny. Historyczny z wielu powodów. Zapraszam Więc oto nasza historia. :D




My zajęliśmy się historią całkiem niedawną, czyli historia podstawowej komórki społecznej- naszej rodziny.

Jestem maniakiem fotograficznym uwielbiam zdjęcia, tradycyjne, wydrukowane, takie w albumach. Najlepiej w tradycyjnych albumach, gdzie zdjęcia są wklejane. Z czasem (i z dziećmi) doceniłam te kieszeniowe. Pozwalaja zostawić szkraba z albumem i mieć nadzieję, że wszystkie zdjęcia będą na miejscu.

Zaczęliśmy więc od albumów z 2007 roku:


Póżniej przejrzeliśmy jeszcze inne albumy, ale nie wszystkie które mamy.



Zrobiliśmy linie życia, inspirowaną ćwiczeniem Montessori. Nie do końca powinna tak wyglądać jak my zrobiliśmy. Kiedy będę opisywała rytuały urodzinowe (w lipcu) pokaże jak powinno prawidłowo wyglądać to ćwiczenie.


Bardzo fajnie na linii wyszło kto jest najstarszy, a kto najmłodszy (czyje życie jest najkrótsze) Chłopcy byli zafascynowani w jaki sposób się zmieniali i że każdy z nich był taki malutki. Pierwsze zdjęcie przedstawia chłopców w pierwszej dobie, kolejne w okolicach urodzin. Ćwiczenie świetnie pomaga zrozumieć upływający czas. Zapoznaje dzieci z pojęciami póżniej/ wcześniej.


Następnie wyciągnełam pudełko z pamiątkami. Specjalnie założonymi albumami pamiatkowymi, ciuszkami, odciskami i całą masą "śmiecia"


Przejrzeliśmy co tam działo się w świecie kiedy każdy z chłopców się urodził w oryginalnym wydaniach Gazety.


Porównaliśmy stopy. Troszkę urosły :)


Porównaliśmy kolor pierwszych włosów i tych teraz.


Zobaczyliśmy takie malusie ciuszki, które kiedyś były dobre.



Obejrzeliśmy też zdjęcia i filmy USG, przeczytaliśmy kartki z gratulacjami i pooglądaliśmy inne pamiątki z pierwszego roku życia chłopaków.


Kiedy to było??? Niby tak niedawno, a całe wieki temu


W ramac historycznego warsztatu braliśmy tez udział w zwiedzaniu Starówki warszawskiej. Mimo że znam tam każdą cegłe, każdy zakątek, każdą bramę wycieczka była bardzo interesująca nie tylko dla dzieci. Całą relacje przeczytacie na blogu Twórcza Rodzina KLIK. Było cudownie!





A tu poczytacie inne warsztaty historyczne: 

czwartek, 24 kwietnia 2014

Mamo, policzmy do stu

Ile razy dziennie dorosły człowiek może policzyć do stu?
Mamo...
... a umiesz liczyć do stu?
... to może policzymy do stu?
... a może będziemy liczyli do stu razem?
... mam taki pomysł, może policzylibyśmy razem do stu, co?

To tylko garstka męczących mnie codziennie zdań.
W troisce o własne zdrowie psychiczne zrobiłam tabice setkę- recyklingową. Troszkę krzywo bo na kolanie ale to się zupełnie dla dzieci nie liczy. Teraz do woli mogą sobie liczyć do stu, i do tego jaką chcą metodą np dziesiątkami.


Przygotowanie zajmuje chwilkę- święty spokój bezcenny.
I w jakim skupieniu Młody wyszukuje te wszystkie liczby.


I wiecie co usłyszałam po 2 dniach?

Umiesz liczyć do stu po angielsku?
A może policzymy do stu po angielsku...
HELP!

środa, 23 kwietnia 2014

W 7 bajek dookoła świata bajka trzecia- Azja.

Azja jest kontynentem tak różnorodnym że bardzo długo nie mogłam zdecydować się na kraj. Z jednej strony kusiła ukochana Sri Lanka z drugiej orientalne Chiny i Japonia, a z trzeciej Rosja niby bliska naszej kulturze, ale jednak zupełnie odmienna.

W końcu przypadkiem w kiosku w Agorze trafiłam na bajki perskie, (do tego przecenione). Na szybko jakoś persji na współczenej  mapie w mojej głowie nie mogłam odszukać stwierdziłam, że będzie to świetna okazja do odkurzenia zapomnianych i nabycia nowych wiadomości.

Tak więc Persja okazała się być współczesnym Iranem o czym przypomniałam sobie od razu zasiadając do map wujka Googl. Kupiona książka zawiera mrożące krew w żyłach historie i podobnie jak z aborygeńskimi bajkami trzeba je było troszkę "podrasować" na potrzeby przedszkolaków.*




Persja to wiadomo, że kobierce o bajecznych wzorach do tego niektóre posiadają funkcje latania
więc w temat Perski wpasowała nam się legenda o latającym dywanie której to znalazłam parę wersji, niestety nie mogłam dojśc do tego z jakiego kraju właściwie pochodzi wersja pierwotna.

Na topie latającego dywanu zrobiliśmy więc krosno podstołowe i zabraliśmy się za tkanie. Surowcem było włukno z owcy krepinowej ;)

A później wystarczyło tylko wisiąść, wypowiedzieć magiczne zaklęcie i polecieć gdzie się chce.


Pooglądaliśmy też piękne ornamenty w książkach.




I spróbowaliśmy ułożyć swój powtarzalny wzór. (Montessoriańskich purystów prosimy o zamknięcie oczu)   

Poniżej tylko 3 próby cierpliwości.





 Tych prób było bardzo, bardzo wiele, a montessoriański Złoty Materiał idealnie wpasował się w magie układania.Troszkę tylko mało mamy tych dziesiątek.


 A teraz idę czytać inne inspirujące wpisy, bo Azja ma bardzo wiele tożsamości:

* Są też w niej bardzo przyjemne bajki takie jak bajka o bąku (nie, nie chodzi o  owada).
Który przedszkolak nie będzie nią zachwycony?