środa, 23 października 2013

Tabliczki matematyczne.

W czasie ostatnich matematycznych spacerów* wyszło, że jednak cyfry nie są utrwalone tak jak powinny być, że 4 miesza się z 7, a 8 i 9 to zgaduj zgadula- chodzi oczywiście o zapis cyfry.
Powstały więc nasze matematyczne tabliczki. Które są dopełnieniem szorstkich cyfr.
 Celem pracy z tą pomocą jest utrwalenie zapisu cyfry 
oraz przyporządkowanie cyfrze odpowiedniej ilości. 
A także utrwalenie kolejności cyfr.

Inspiracją były cyfry i czerwone żetony Montessoriańskie.
Choć to nie to samo- to jednak funkcja ta sama :)

 Masę solną chyba każdy wie jak zrobić. Wyrabiamy i wycinamy tabliczki.
Z resztek ciasta robimy malutkie paliczki lub kuleczki- do liczenia.

Żeby przyśpieszyć proces tworzenia suszyłam tabliczki w piekarniku z termoobiegiem nastawionym na 40 stopni.
Później jeszcze twardniały całą noc na kaloryferze.

A tu już praca z tabliczkami:

 Kontrola błędu pozwala dziecku samodzielnie sprawdzić czy dobrze wykonało zadanie.
Ile to? Tu również pomyślałam o możliwości samodzielnego sprawdzenia wyniku. Jak wiecie samodzielność u nas w domu się ceni ;) A Szarańcza pęka z dumy.


Jeśli ktoś by się chciał pokusić na wykonanie takiej pomocy to błędem który zrobiłam było różne umieszczenie kropek. Dużo łatwiej byłoby gdyby od początku umieszczać je w takich samych miejscach Znaczy to, że robimy trzy rzędy po trzy kropki- tak aby dziecko widziało, że na każdej następnej tabliczce dochodzi kolejna kropka.
________________________
* Matematyczny spacer polega na szukaniu cyfr w otoczeniu. Świetna sprawa! Inspiracja od Bajdocji o tu.
 

poniedziałek, 21 października 2013

Puzzle 3D.

To było zupełnie nie planowane, ale wyszła świetna zabawa.
Zajmująca i wspomagająca rozwój planowania motorycznego, koordynacji ruchowej. Do tego nie wymagająca nawet 2 minut przygotowania. Starczy się tylko rozejrzeć po domu.


 Niby proste, prawda?


Jednak trzeba było opracować rozwiązanie. Wkładanie rączki na trzpień wałka sprawiało, że wysuwała się z drugiej strony. Szarańcz muiał wpaść na to, że rączkę trzeba przytrzymać.

 I ja się pytam po co kupować drogie zabawki?
Oprócz frajdy kupowania, oczywiście;)

Kolejny zestaw przyszykowany czeka już na jutrzejszą zabawę.


A Wy co rozkręcicie w swoim domu?

czwartek, 17 października 2013

Jesienne pejzażyki.

Pierwszy raz bawiłam się z synami w topienie kredek świecowych.
Pierwszy, ale z pewnością nie ostatni :)


Krok I temperujemy kredki świecowe (wersja dla maluchów) ścieramy kredki na tarce (wersja dla starszaków)


Krok II
Przygotowujemy podkład:
U nas akwarele- mniejsze zło jeśli chodzi o farby ;) W tym wypadku linie będące zarysem ogólnym obrazka zrobiłam ja, zadaniem Szarańczy było wypełnienie. Chciałam pogadać sobie o perspektywach różnych ale nie było zaiteresowania wśród dzieci...


Krok III
Usypujemy drzewa! Tu trzeba już było samodzielnie wybrać kolory jesieni i sypać.

Krok IV Zdjęc brak bo operacja wymagała wszystkich rąk dorosłego :)
Od dołu podgrzewamy suszarką kartkę tak żeby nie poparzyć ani dziecka ani siebie. Kiedy wiórki zaczynają się topić i przyklejaja się do kartki, możemy zacząć suszyć od góry. Ja dodatkowo przykryłam ręcznikiem papierowym- delikatnie bez "przyklepywania"

Widzicie spadające liście? Effekt nie był zamierzony, ale bardzo Tygrysiastego zachwycił. "Mamo to wiatr postrącał liście!!!"


Cudna zabawa! I dla dwulatka, i dla przedszkolaka. A i ze starszakami można poszaleć ;)


Kredki świecowe topiąc się pozostawiają tłuste plamy, należy sobie to zapamiętać, kiedy suszymy sprawdzić czy praca ni eleży na czyms co mogłaby wybrudzić. Plamy wosku będą widoczne na gotowym obrazku, jeśli robiliśmy go na zwykłej kartce. U nas zostały zatuszowane częściowo prez tło zrobione akwarelą, starałam siuę je troszkę zatuszować kredką, ale i tak sa widoczne, można użyć podobrazia i nie powinno być widać.
Jest też inny patent, ale dopiero w fazie testów u nas, z pewnością zostanie opisany, ale jeszcze nie tym razem :)

niedziela, 13 października 2013

Bazgrolić z pomysłem.


W blogosferze "panoszy się" Bazgroszyt, a u nas wytwór rodzimej produkcji.



Rok albo dwa temu byłam na konferencji poświęconej kreatywności w szkole, nie pamiętam już dosłownie nic z prezentacji w auli, ale na warsztatach nauczyłam się malować dziecięce buzie i poznałam Ważkę Grażkę. Moje dzieci jednak wtedy były jeszcze za małe na zabawy z tą książeczką.

Nie tak dawno natomiast trafiłam na świetny blog Grażki (zbieżność przypadkowa), a tam na wpis o Ważce.
Od razu przypomniałam sobie o książeczce która czekała na lepsze czasy w szufladzie.

I tak oto zaczęła się przygoda z Grażką- antykolorowanką u nas w domu.
Czym są antykolorowanki przeczytać możnau Małej Mi TU

Wydaje się najfajniejsze w idei antykolorowanek, że każdy rodzic może je stworzyć całkowicie SAM lub wraz z dzieckiem. Jest to świetny pomysł na długie wieczory albo na choróbska przeróżne.
I powiem Wam, że nawet mój dwulatek wchodzi w taką zabawę z ogromną radością.

Ale dziś o Grażce:

Perypetie Ważki Grażki 
jej sukcesy i porażki
są w tej książce opisane.

Ale nie narysowane
... 

Autorki doskonale wiedzą co dzieciarni w duszy gra.
 Jest rozdział o zwierzakach, o przygodach wakacyjnych, o tajemnicach i sekretach, o potworach, i o konstruowaniu maszyn.
Wszystko cudnie zrymowane, zachwyca mojego czterolatka kochającego słowo :)
Na drugiej karcie jest minimalnie zaczęty rysunek.


Znacie ten niedosyt kiedy dobra książka się kończy? U Ważki jest też miejsce na dorysowanie przygód swojego pomysłu od A do Z.
 
 A tak powstają przygody! Te na czrnych kartach cieszą się największym zainteresowaniem. Niedługo będziemy mogli stworzyć książkę z samych czarnych stron* :)




W prezencie od Projekt: Człowiek możecie Twórcze Bazgroły autorstwa Doroty Dziedziewicz, Aleksandry Gajdy i Edyty Karwowskiej wygrać na facebookowym profilu Dziecka na warsztat.


Bez żebrolajków, liczy się kreatywność, dowcip i odpowiedź z pazurkiem ;) Serdecznie zapraszam!
Szczegóły: TU, zajrzyjcie, bo nagrody są różne, wszystkie super i jest ich, aż 18!




_______________________________
* dlaczego dzieci nie rysują w książce?
Skanuje i drukuje bo: po 1 wersji przygód na jednej stronie powstaje ZATRZĘSIENIE,
po 2 mam jeden egzemplarz, a dwoje dzieci. Nie, nie potrzebuje mieć dwóch egzemplarzy zabawki czy książeczki-  chłopcy muszą nauczyc się dzielić zabawkami.

piątek, 11 października 2013

Zmysłowe Piątki- wzrok.

Już ostatni zmysłowy piatek... będzie więc zupełnie inaczej.
Po garść informacji na temat zmysłu wzroku zapraszam do Strong Mamong
Takie wagary sobie zrobiliśmy na sam koniec :)

Nasza propozycja na zmysłowy piątek:


Dziś przedstawiamy Wam Tęczę :)
Tęcza to kolorowa plansza, kostka do gry z kolorami, oraz żetony z obrazkami przedmiotów w różnych kolorach. Całość absolutnie Szarańczooporna, w pudełku z instrukcją.


Gra polega na dopasowywaniu kolorów. Wyrzucamy kostką kolor i staramy się odnaleźć kartonik z przedmiotem o takim kolorze, odnajdujemy odpowiednie dla niego miejsce na tarczy. Myślę że już dwulatek sobie poradzi z dopasowywaniem i odnajdywaniem takiego samego koloru. Producent zaleca odwrócić kartoniki do dołu obrazkiem. Ćwiczy się w ten sposób pamięć malucha. Moja Szarańcza wolała jednak wersje uproszczoną czyli zwyczajne odnajdywanie obrazka na zasadzie kto pierwszy.

Ale Tęcza to też inne zastosowania- zobaczcie w jaki sposób się bawiliśmy:

1. Układaliśmy zbiory- tu przykładowy segregacja na zasadzie przeznaczenia
 Pojawiło się też pojęcie częśći wspólnej bo słonecznik jest kwiatem i jest do jedzenia (oczywiście czysto teoretycznie, bo nie chcieli słonecznika za skarby świata spróbować)


Tu mamy troszkę inaczej, ale również zbiory. Klasyfikowanie ze względu na kształt. Bardzo ciekawe rzeczy widać na tym zdjęciu. Jest kształt konewkowy i butowy ;)
A cytryna jest międzybudzikiem i kaskiem bo "jest i okrągła, i przecięta" (co dziwne jabłko już takiej zależności nie ma.


2. Sekwencje.
I. Czego brakuje.
II. Znajdź błąd.
III. i IV. Co będzie dalej?


3. Znajdź błąd inna wersja. Czyli wyszukanie obrazka który nie pasuje.Jak widać są te proste i te trudniejsze. Konfiguracji jest bardzo wiele, a stopień trudności dopasowujemy do dziecka.

Anegdotka:
Rząd 6 odpowiedź dziecka była zaskakująca- "Nie pasuje lampka, dlatego, że wszystkie przedmioty maja ogonek do góry, a lampka ma w dół" :D A ja durna myślałam że lampa nie jest do jedzenia...

4. Jeszcze w to nie graliśmy- dopiero "zmajstrowałam" tą zabawę i czeka już przygotowana na rano. Coś mi mówi, że to będzie hit poranka :)

Wyrzutnia z łyżeczki i tarcza z "odpadów pożetonowych",  kulki z krepiny i folii alu. CEL PAL!
 
W planach:
- podzielenie otworów na "strefy kolorystyczne", dorobienie kolorowych pocisków
- dopisanie numerków przy otworach
- udoskonalenie wyrzutni- może macie jakieś pomysły?

Zwykła gra, wydawałoby się banalna, a tyle zastosowań i wszystkie ćwiczą zmysł wzroku, choć nie o wszystkich pewnie myślał producent.
Oby cena pozostała ta sama, teraz kiedy już wie, co sprzedaje ;)

Tęczę otrzymaliśmy do przetestowania z prolis.pl Można ja kupić tu.

Zobaczcie co inne mamy przygotowały w ramach wzrokowego Zmysłowego Piątku:

 I to już koniec Zmysłowych Piątków, mam nadzieję że byliśmy choć troszke inspiracją.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za pomysły i zaangażowanie w projekt. 
Dziękuję za każdego maila którego dostawałam po piątkowych publikacjach z pytaniami. Jeśli do kogoś nie dotarła odpowiedź napiszcie jeszcze raz bo straszny mi się zrobił w pewnej chwili bałagan przez Dziecko na warsztat i mogłam kogoś przeoczyć.  
Szczególnie dzięki za maile z podpowiedziami i sugestiami jak daną rozrywkę udoskonalić! Jesteście bombowi czytelnicy!

czwartek, 10 października 2013

Coś dla niemowlaków :)

Z wielką radochą ruszamy w wir nowego wyzwania.
Zmysłowe Piatki się kończą, a w listopadzie i grudniu zaprosimy Was do krainy niemowlaków. Czyli krainy J.
Do zabawy zaprosiła nas fajna mama prowadząca blog Na przewijaku. Można jeszcze dołączyć do projektu.



Oto harmonogram zabawy dla dzieci powyżej szóstego miesiąca:
 
1. Wstążka, sznurek, sznurowadło. 10.11
2. Za rączkę, za nóżkę. 17.11
3.Papuguję wszystkich wkoło. 24.11
4. Skrzynia skarbów. 01.12
5. Pokaż, Kotku, co jest w środku. 08.12
6. Dla przyszłych inteligentów w okularach 15.12.
7. A piłka się toczy. 22.12
8. Zmieniamy perspektywę 29.12
9. Zbudowałem i zburzyłem. 05.01
10. Tematycznie w koszyczku. 12.01

Na innych blogach pojawiać się będą propozycje dla młodszych niemowlaków:

1. Zabawa z mamą i tatą. 
2. 
Pamiątka z dzieciństwa
3. 
Niemowlak nie lubi..., niemowlak uwielbia...
4. 
Minki chłopczyka i dziewczynki.
5. Ulubiona książeczka, czyli czytamy dzieciom.
6. Nowa umiejętność w tym tygodniu.
7.W tym tygodniu zachwycam się nad..., a nie przepadam za...?
8. Na macie, kocu, łóżku - harce brzuszkowe i nie tylko...

9. Zabawka handmade zrobiona przez rodzica.
10. Poznajemy różnorodne faktury.

Oto inne mamy biorące udział w zabawie:

Kto ciekawy?
Będzie się działo!


wtorek, 8 października 2013

Klasyka dla smyka

Wszystko zaczęło się od Małych Einsteinów. Znacie tą bajkę?  Tłem przygód grupki dzieci jest jeden wybrany utwór muzyczny. W fabule bajki pojawiają się różne instrumenty oraz muzyczne pojęcia takie jak np: allegro, adagio. Moje dzieci z wielkim zaangażowaniem śledziły przygody Einsteinów i Rakiety.

Trzyletni Tygrys pędził na plac zabaw krzycząc: "Mamo, mamo alleeeegro!" :D

O korzyściach ze słuchania muzyki klasycznej chyba nie muszę pisać wspomnę tylko, że pobudza wyobraźnie, wrażliwość...
 A niektóre z utworów zwłaszcza Mozarta stosowane sa w trakcie terapii słuchowej u dzieci z zaburzeniami zachowania.

Świetną propozycją dla dużych i małych wytwórni EMI jest  

Klasykya dla smyka. 

To zbiór najbardziej wdzięcznych i najszybciej wpadających w ucho utworów muzycznych skomponowanych przez klasyków. Musze przyznać , że byłam zaskoczona bo dźwięki przyciągają nawet uwagę J.

Z serii ukazały się:
Mozart
Czajkowski
Strauss
Vivaldi
Chopin
Bach
Kołysanki
Balet
Zabawa z klasyką

Bardzo mi się spodobała lekkość z jaką poskładano te wielkie utwory muzyczne. Choć nie jestem specjalistą od muzyki, całość tego wydawnictwa wzbudziła moją sympatie. Towarzyszy nam ostatnio jako codzienne tło oraz poszczególne utwory wykorzystuje podczas zabaw i porcji gimnastyki np takiej z szarfami.


Słuchanie klasyków skłoniło też nas do rzucenia okiem na balet. 
Hitem okazał się Koncert Noworoczny Filharmoników Wiedeńskich z 2012r
Stare to dzieje, bo jeszcze J. nie było z nami po tej stronie, a o serii Klasyka dla smyka nawet nie słyszałam.



 Natomiast ostatnio oglądaliśmy Jezioro Łabędzie z początku we fragmentach później w całości.
Do niedawna myślałam, że tylko Tygrys ogląda, bo Szarańcz zazwyczaj bawił się sam klockami w tym czasie.
Zaskoczona byłam niesłychanie kiedy w finałowej scenie kiedy Odetta rzuca się ze skały Szarańcz podniósł głowę i jakby od niechcenia zapytał "I gdzie ten bocian?"


Podsumowując: od 2009 roku przerobiłam różne składanki z muzyką klasyczną dla dzieci, ale ta jest z nich zdecydowanie najlepsza. I dla 9 miesięcznego J. i dla przedszkolaków. Czasem warto sięgnąć po coś miniej oczywistego :)

poniedziałek, 7 października 2013

Czasoumilacze J. Koszyki spadowe.

J. wszedł w fazę wyrzucania przedmiotów. Uciążliwa jest- to fakt, ale kiedyś minie :) Żeby sobie troszkę ułatwić przygotowuje mu koszyczki spadowe- czyli w pudełku koszyczku lub metalowej misce umieszczam przedmioty do wyrzucania.


Oto koszyk spadowy J.- piłki.
J. uwielbia piłki, a każda z tych piłek inaczaj spada, do tego część się turla, a część nie :) Radocha nie do opisania.

W koszyku może być wszystko, fajnie jest jeśli wkład jest różnorodny.
Przedmioty ciężkie/ lekkie, derewniane, metalowe, papierowe, grzechoczące, dzwoniące. Ryż, mydło i powidło...

Ważne żeby inaczej spadały i inny dźwięk przy upadku wydawały.

U nas obowiązkowo w prawie każdym zestawie jest piórko, drewienko i coś metalowego. Hitem jest metalowa miska, ale to sporadycznie

Aktualny koszyk składa się z:
Pudełeczek kartonowych z wypełnieniem i bez
Piórka
pudełka po ciastolinie
foliówki,
drewnianej małej łyżki do miodu,
kartki papieru z małego notesiku,
wstążki,
metalowego kółka,
drewnianego kółka,
apaszki

Takie zrzucanie przez dzieci przedmiotów to nic innego jak doświadczanie świata i zapoznawanie się z fizyką.


Zajmujące maksymalnie zajęcie dla niemowlaków w tej fazie rozwoju (9-12 miesięcy).

 W jakims internetowym poradniku natrafiłam na rady żeby przywiązać dziecku zabawki sznurkiem, lub nie reagować kiedy je wyrzuci i krzyczy.
Róbcie jak chcecie, osobiście uważam to za głupie rady. Dziecko wyrzucając coś- eksperymentuje, czyli rozwija się. Ćwiczy koordynacje i oczy śledzac spadający przedmiot. Dzieci na serio wiedzą co dla nich dobre ;)

 Zasada nr 1 nie przeszkadzać w rozwoju.

Nie trafiłam wcześniej na koszyki spadowe w internecie jeśli ktoś trafił będę wdzięczna za linki do postu :)

piątek, 4 października 2013

Czasoumilacze J. Treasure basket.

Powraca temat zabawek dla maluchów, w pierwszym roku życia.
Tak wiem maiałam to napisać już dawno, musicie mi przypominać co jakis czas bo te posty gotowe czekają na publikacje.

Przedstawiam Wam koszyczki ze śmieciami :P Tak je sobie nazywałam, zanim dowiedziałam się, że wymyślił je ktoś wcześniej i tym kimś była Maria Montessori. Nazwała je treasure basket czyli koszyczki ze skarbami.

Bardzo fajnie całą teorie koszyczków przedstawiłą Magda w TYM wpisie oraz Gosia w tym. Przeczytajcie sami nie będę sie powtarzać :)

Nadmienie tylko że nasze koszyczki są koszyczkami tematycznymi, wrzucamy przedmioty w jakiś sposób powiązane ze sobą, powinny być to rzeczy absolutnie bezpieczne i nie powinno w koszyczku być zabawek.

My się nie trzymamy zawzięcie teorii Marii M. często w koszyczku jest plastik i jakaś zabawka która akurat "pasuje do tematu" z tej prostej przyczyny, że Szarańcza robi je dla brata samodzielnie. Jest to niesłychana frajda zrobić J. koszyczek. Uważam też, że od czasów Marii Montessori (nie tak znów odległych) pojęcie tworzywa zmieniło się, z pewnością nie jest to surowiec naturalny, za to może mieć niesłychanie interesującą fakturę.

Czynność robienia koszyczków przez rodzeństwo generuje straszny bałagan i matka nie jest z tego powodu szczęśliwa. Jednak myślę, że warto. Widzę jaką mają z tego frajde :)

Ten koszyczek zrobili chłopcy dla brata- jak łatwo zauważyć tematem były "rzeczy z dziuką".

 
Zapewne część osób się obruszy, że wiele z tych rzeczy nie powinno trafić w rączki tak małego dziecka- spokojnie byłam cały czas obok, i patrzyłam, a J. ma wszak już 8 miesięcy. Liznął życia, wie że za dużych kawałków nie można połykać :P



Ten koszyk robiłam sama, jego myślą przewodnią były "kolce i farfocle"brakuje kolczastej gumowej piłki i pomponów które się wyturlały poza kadr.



Koszyczek- kupny warzywa- nie jestem przekonana czy spełnia montessoriańskie założenia, jednak jest całkowicie godny pokazania.

Zupełny przypadek, że trafił w rączki J.  Jest jedną z bardziej ulubionych zabawek. Moja mama kupiła chłopakom żeby mieli do kuchni. Por ma długaśną metkę, a warzywa wykonane są z różnych materiałów, choć nie powiem żeby było szaleństwo faktur :)
J. uwielbia je gryźć. Najbardziej lubi grzyby, pomidory, czosnek i sałatę- czyli wszystko co w koszyczku kuliste.
Warzywa można prać w pralce. Postaram się dodać jeszcze zdjęcia domowe poszczególnych warzyw. Myślę że to świetna zabawka na wiele lat. Mam już w planach kupno dla chłopców kolejnego koszyczka z tej serii.




J. uwielbia koszyki- bezspornie wszystkie, kiedy tylko zauważy, że przygotowany koszyk stoi w jego kąciku stara się do niego dotrzeć* i radośnie piszczy :)

Oprócz koszyczka dla Klary i Stasia możecie jeszcze pooglądać cudne koszyczki dla małego Rysia


_________________
Informacja nieaktualna- tak było kiedy pisałam ten post. Dziś J. dociera do niego z prędkością rozpędzonego niemowlaka :D

Zmysłowe Piątki- Smak



Za to, co czujemy jedząc odpowiadają kubki smakowe na języku, ale nie tylko. Kubki smakowe znajdują się także na podniebieniu i w przełyku. Dodatkowo w procesie wyczuwania smaku bierze duży udział węch i wzrok oraz nasze wcześniejsze doświadczenia.

Między bajki można włożyć już przeświadczenie o tzw. mapie języka. Kubki smakowe odpowiedzialne za odczuwanie jednego wybranego smaku są rozmieszczone na całym języku, nie jak sądzono do niedawna tylko w jednej sferze.
 
Zmysł smaku jest całkiem nieźle rozwinięty w chwili narodzin. Kubki smakowe zaczynają sie kształtować w okolicy 8 tygodnia ciąży! Natomiast proces smakowania zostaje w pełni uruchomiony w III trymestrze.
Smak jest szalenie istotny dla rozwoju emocjonalnego dziecka. Smak słodki, który preferują wszyscy ludzie, wywołuje w naszym organiźmie euforie i obniża poziom stresu, blokuje też ból- już na poziomie słodyczy w jamie ustnej.

Oprócz czterech podstawowych smaków naukowcy odkryli jeszcze smak umami który można w uproszczeniu określić jako smak mięsny. Wszystko o smaku umami można przecyztać tu.

Preferencje smakowe są plastyczne- tak więc nawet dorośli mogą zmienić swoje przyzyczajenia żywieniowe. Kubki smakowe przyzwyczajają się do nowego smaku, aż 2 tygodnie.
Na podstawie własnych doświadczeń wiem, że rzeczywiście wiele nowych potraw które gotowałam kiedy zostałam zmuszona przez alergie chłopaków i na początku mi nie smakowały teraz smakują mi bardzo. Problem mają tylko goście ;)
Smak zmiena się wraz z wiekiem, im jesteśmy starsi tym mniej wrażliwi na smaki się stajemy. Dzieci odczuwają smak bardzo wyraźnie, dlatego wiele rzeczy uznają za niejadalne i dlatego pamiętamy dokładnie jak smakowało ciasto u babci. Wraz z okresem dojrzewania zmysł smaku zaczyna się przytępiać, dzieci są mniej wrażliwe na smak i chętniej sięgają po wcześniej wykluczone produkty. Osobiście pamiętam swój przełom kiedy przestałam być niejadkiem :) 

Moje dzieci są niejadkami. Nie zjedzą niczego czego nie mogą zobaczyć, a i to co widzą mogą uznać za niegodne zjedzenia. Dlatego też wszystkie zgadywanki jedzeniowe odpadły u nas w przedbiegach i faktycznie smakowo nie chcieli się bawić wcale.

Cudowną pomocą montessoriańską są Buteleczki smakowe.

W butelkach umieszczony jest parami płyn słodki, słony, kwaśny i gorzki (mocno rozcieńczona kawa) Zabawa polega na odnalezieniu par. Kontrola błędu- oznaczenia na dnie butelki- sprawia, że dziecko może bawić się samodzielnie. Do zabawy potrzebnych jest 8 łyżeczek na które zakraplamy płyn z buteleczki. Z powodzeniem można zrobić tą pomoc w domu, ku wielkiej radości dzieci. Butelki z zakraplaczami można kupić w aptece.

Buteleczki smakowe

Zajrzyjcie koniecznie do innych blogów:

Biesy Dwa

Kreatywnik
Karolowa mama

Strong Mamong

Moje Dzieci Kreatywnie

Dzika Jabłoń 

Wszystkie odcienie macierzyństwa

Zabawy i zabawki za trzy grosze

Poradnik położnej.

U Bajdocji w archiwalnym poście możecie znaleźć też garść ciekawostek.